Podhale, 25 sierpień 2010
Drogi Panie Sting!
Nastąpiła inwazja plastiku! No bo czemu człowiek nie może spokojnie oddychnąć na ulicy. Wszędzie, proszę Pana, wszędzie się roi od tego świństwa. I ja się wcale nie dziwię, że ludzie noszą maseczki, bo to może człowieka normalnie zaczadzić. Niech Pan powie szczerze, jak to możliwe, żeby po mieście tak się tego plastiku naroiło.
Ja już nie zdzierżam, bo proszę Pana, gdzie się nie obrócić, mnie jara po oczach tym plastikiem. I tu nie pomogą segregacje, czy uświadamianie, bo to proszę Pana mentalność ludzka wredna. I śmierdzi tymi perfumami La Kroste, co to prawda podróbką są. I jeszcze noszą proszę Pana różową skórę. A jak na dyskotekę do Dragona idą, to nawet proszę Pana nie muszą się przebierać, bo pełno cekinów i lateksowe geterki do szkoły noszą. No i może zaoszczędzą trochę wody, bo to się przecież z makijażu na noc nie zmywa, ale atmosferę, to to zatruwa gorzej niż odpady kuśnierskie z domu Iwony S., która nimi w piecu pali i jebie na całą okolicę. Nawet w policji nie wytrzymują, a to święte chłopaki, cały czas w barze Józek i nikomu nie robią na złość. I nawet samochodem niekiedy Janusza żula powożą. No i co się dziwić, bo się dziwić nie ma czemu, że ta atmosfera taka kurde i w ogóle do dupy jest, bo jak się taki plastik zjarany na solarce gdzieś pojawi i zacznie prawda wydzielać zanieczyszczenia, to się proszę Pana oddychnąć nie da. I nie mówię, żeby tu pełną piersią wentylować się, czy coś, bo przy tych rozmiarach, to dość byłby kłopot, ale normalnie po ludzku. A chemikali to taki plastik w sobie tyle ma, że po Czarnobylu tyle nie widzieli. I podlega to proszę Pana mutacji, bo jak się tyle naszminkuje i nawciera wonnych balsamów, to wie Pan co się dzieje? Na klacie włosy wyrastają prawda! I prawda ręce w brzuchu i tak dalej.
Liczymy na szybką interwencję w tej sprawie, bo tak się żyć nie da. I potem się dziwić, a dziwić się nie ma czemu, że powodzie prawda, że efekt cieplarniany promieniuje z solariów i ogólnie kauczuk z lasów tropikalnych i algi w kremach. A Pan dość taki autorytet w sprawach takich ma, to może to być, że i ktoś posłucha. No bo jeszcze koszulki mamy, coby takich radioaktywnych rozpoznać. Tylko niech im Pan powie, żeby nosili, bo to przeca nie są żarty.
Z wyrazami szacunku i w ogóle
My
Mleko w proszku to nowatorska i awangardowa próba odpowiedzi na rzeczywistość, która zadba o to, żeby nie było za miło. Ale żeby było zajebiście. Żadna plotka Podhala nie pozostanie tutaj bez stanowczej odpowiedzi.
piątek, 17 września 2010
czwartek, 2 września 2010
Undergorund. Janusz żul jako symbol autonomiczności w otaczającym go świecie.
Wraz z przejciem przez nowotarski rynek parady gazdowskiej rozpoczął się od dawna wyczekiwany Jarmark Podhalański. Impreza plenerowa, ciagająca tłumy z miasta i okolicznych wsi, sprawiła, że na ulicach pojawiły się od miesięcy zamknięte w starych szafach spódnice, koszulki, legginsy, koszule, sukienki czy szpilki, a na głowach kobiet pojawiły się fryzury bardziej przypominające weselne uczesanie niż najzwyklejszy, nieprzeszkadzający w niczym "koński ogon". Ogarnięte szałem chęci pokazania się z jak najlepszej strony paradowały po ulicach czy skakały pod sceną. Jednym wielkie wejcie się udało, innym nie.
Lecz posród tłumów zapatrzonych na nową kolekcję'Zary', w przypadku dojrzalszych przedstawicielek ludzkiej rasy, tudzież 'Butiku', to raczej wsród nastolatek, zazwyczaj różowych farbowanych, znalazł się osobnik mający ten swiat w głębokim poważaniu. Niezrażony obecnoscią tłumów, nieczuły na krytykę.
Janusz - mężczyzna ewenement większy niż 'Molesta' czy najpiękniejszy wojskowy na swiecie. Nie zwracając uwagi na innych mieszkańców miasta, w szczególnosci na kobiety, obracał się we własnym towarzystwie. Co za tym idzie, jego styl ubraniowy również odbiegał od odgórnie przyjętych norm. Na jego stopach zagosciły klapki, które przeciętny człowiek ubiera na basen, by nie zarazic się grzybicą, bo kto wie, kto przed nim brał prysznic ? Żeby nie było banalnie, ubrał do tego czarne skarpetki.
Pomysł nieco odpatrzony, jednak chwytliwy, bo noce są coraz zimniejsze.
Do tego wcale nie frytki, a porządne jeansy, z pewnoscią wypatrzone w jednym z miejscowych lumpeksów. Gratulacje dla Janusza za niezłe oko, wypatrzył niezłe gatunkowo spodnie i nie dał ich sobie wyrwac jakiemus innemu napalonemu mężczyźnie, który na pewno też miał na nie chętkę. Z racji, że to sierpień, dni robią się coraz krótsze, noce na odwrót, a w naszym górskim klimacie jest zazwyczaj zimniej niż w innych częsciach kraju, więc kurtka musiała byc. Sportowa elegancja i mix kolorów. Adidas. Dobry model, linia blisko ciała.
Pewnie przysłana z Ameryki do Pewex'u, by zarobic na niej parę dolarów. Tak ubrany wyraził głęboki sprzeciw w stosunku do tego, co dzieje się na swiecie.
Ubiór niebanalny, styl oryginalny. Zafascynowana jego osobowoscią zapoznalam się z nim bliżej. Janusz ma ciekawe spojrzenie na swiat, nie uważa się za wybitnego osobnika, wie, że są wyżsi od niego.
Ale ma swoich własnych znajomych, którzy, tak jak on, mają specyficzny styl bycia i ubierania się. Nie potrzebują sieciówek, by modnie i oryginalnie się ubrac. Opanowali fantastyczną sztukę zaopatrywania się w dobre jakosciowo rzeczy i na dodatek modne w lumpeksie.
To sprawia, że stają się wyjątkowymi obywatelami swiata, swiadczacymi, że nawet teraz można stanowic autonomiczną jednostkę i zachowac swoje własne 'ja'.
Buba
Lecz posród tłumów zapatrzonych na nową kolekcję'Zary', w przypadku dojrzalszych przedstawicielek ludzkiej rasy, tudzież 'Butiku', to raczej wsród nastolatek, zazwyczaj różowych farbowanych, znalazł się osobnik mający ten swiat w głębokim poważaniu. Niezrażony obecnoscią tłumów, nieczuły na krytykę.
Janusz - mężczyzna ewenement większy niż 'Molesta' czy najpiękniejszy wojskowy na swiecie. Nie zwracając uwagi na innych mieszkańców miasta, w szczególnosci na kobiety, obracał się we własnym towarzystwie. Co za tym idzie, jego styl ubraniowy również odbiegał od odgórnie przyjętych norm. Na jego stopach zagosciły klapki, które przeciętny człowiek ubiera na basen, by nie zarazic się grzybicą, bo kto wie, kto przed nim brał prysznic ? Żeby nie było banalnie, ubrał do tego czarne skarpetki.
Pomysł nieco odpatrzony, jednak chwytliwy, bo noce są coraz zimniejsze.
Do tego wcale nie frytki, a porządne jeansy, z pewnoscią wypatrzone w jednym z miejscowych lumpeksów. Gratulacje dla Janusza za niezłe oko, wypatrzył niezłe gatunkowo spodnie i nie dał ich sobie wyrwac jakiemus innemu napalonemu mężczyźnie, który na pewno też miał na nie chętkę. Z racji, że to sierpień, dni robią się coraz krótsze, noce na odwrót, a w naszym górskim klimacie jest zazwyczaj zimniej niż w innych częsciach kraju, więc kurtka musiała byc. Sportowa elegancja i mix kolorów. Adidas. Dobry model, linia blisko ciała.
Pewnie przysłana z Ameryki do Pewex'u, by zarobic na niej parę dolarów. Tak ubrany wyraził głęboki sprzeciw w stosunku do tego, co dzieje się na swiecie.
Ubiór niebanalny, styl oryginalny. Zafascynowana jego osobowoscią zapoznalam się z nim bliżej. Janusz ma ciekawe spojrzenie na swiat, nie uważa się za wybitnego osobnika, wie, że są wyżsi od niego.
Ale ma swoich własnych znajomych, którzy, tak jak on, mają specyficzny styl bycia i ubierania się. Nie potrzebują sieciówek, by modnie i oryginalnie się ubrac. Opanowali fantastyczną sztukę zaopatrywania się w dobre jakosciowo rzeczy i na dodatek modne w lumpeksie.
To sprawia, że stają się wyjątkowymi obywatelami swiata, swiadczacymi, że nawet teraz można stanowic autonomiczną jednostkę i zachowac swoje własne 'ja'.
Buba
wtorek, 10 sierpnia 2010
Myśl socjalistyczna, a dziewiarstwo
Mój Wuj Stalin mawiał, że istotą szczęścia i ładu jest mi. własność wspólna i równość (choć nie koniecznie sprawiedliwość) w posiadaniu. Nie przewidział pewnie, że w czasach, kiedy na sklepy rzucili niebagatelną ilość sweterków narodzić się z tego mogą niezłe konflikty.
Tradycje rodzinne zaginąć nie mogą i pieczołowicie troszczę się o to, aby w sobie właściwy sposób nadać ciągłość ideom Mego Wuja. Ku rozpaczy Mej Matuli i niemalże utracie zmysłów Mojej Siostry, które owej myśli rewolucyjnej nie popierają uczyniłam z ich szaf wielki Związek Socjalistycznych Republik Dziewiarskich i Pobocznych. Siłą włączyłam w ten układ i niektóre koszule Mego Tatuli, który jednak nie zauważywszy ich braku z niemym milczeniem poddał się temu szczytnemu celowi. Kością niezgody w mej krainie dobrobytu stał się jednak przeklęty sweterek! Biały jego kolor zdradzał uniwersalność, a uroczy krój pasował do każdej z trzech różnorodnych sylwetek występujących na terenie Republiki. Któż nie pożyczał sobie w skrytości tego cuda i nie śnił o nim w nocy? Jego aura zawsze otoczona była tajemniczym milczeniem, a wszelkie łączące się z nim tematy pozostawały wybrzmiałym i pęczniejącym z dnia na dzień tabu naszego domostwa. Do czasu owego feralnego dnia…
Aby wszystko było wystarczająco jasne, pragnę nadmienić, iż w ciemnych i nieszczęśliwych czasach sprzed Republiki, zanim nastąpiła konfiskata majątku na jej rzecz, owy sweterek zakupiony został przez Moją Matulę, na co posiadała dowód w postaci aktu własności, tudzież paragonu. Wszyscy żyli w szczęściu i upojnej radości, dopóki w niewyjaśnionych okolicznościach bielutki, jak śnieg sweterek nie zaginął bez wieści. Pech chciał, że ręką, która po niego sięgnęła i zauważyła jego brak była dłoń ponurego dziedzica i wroga systemu – kończyna Mojej własnej Matuli.
Głos, który dotarł do mych delikatnych uszu i przeszył je do tego stopnia, że do dziś dźwięczy gdzieś w otchłaniach mojej mózgoczaszki, zdradził nadciągające niebezpieczeństwo. Rebelia! Dźwięczał czerwony kogut, który w jednej chwili wyrósł mi na głowie. Nie pozostawało mi nic innego, niż w niemym oczekiwaniu pozostać na swoim miejscu. Burza sama nadciągnęła i okazała swój rozbudowany aparat struktur podziemnych, w postaci krzyków, wyrzutów oraz oskarżeń skierowanych wprost w pierś naszej matki, odziewającej nasze nagie ciała- Związku Socjalistycznych Republik Dziewiarskich i Pobocznych. Jedynym pocieszeniem było to, że wśród wrogów tego systemu (najlepszego z możliwych) nastąpił rozłam. Podejrzenia, co do zagarnięcia własności wspólnej padły bowiem także na kolejnego - drugiego z dwóch zbrodniarzy politycznych – Moją Siostrę. Republika przygotowana była również i na takie sytuację. Rozbudowany system sądownictwa przewidywał wysokie kary w postaci więzienia (szlaban) lub grzywny (równowartość sweterka). Problem jednak zaczynał się w innym miejscu, mianowicie każdy z podejrzanych zaprzeczał swojej winie. Inwigilacja, która rozpoczęła się dużo wcześniej, nie przyniosła jednak zadowalających efektów, zastraszanie także nie zmieniło obecnej sytuacji. Jedyną alternatywą stał się proces publiczny. W protokole odnotowano:
Zdrajca Systemu (Oskarżyciel): To na pewno ty! Masz mi go natychmiast zwrócić na pewno jest u
ciebie w szafie. Coś ty z nim zrobiła?
Oskarżony Numer Jeden (Ja): Zjadłam na śniadanie w pięciu porcjach i popiłam kefirem.
Zdrajca Systemu (Oskarżyciel): - (bardzo sprytnie)
W takim razie to ty. Na pewno leży gdzieś w tym twoim bałaganie. Masz taki syf, że nie dziwię się, że nie możesz go znaleźć. Masz mi go tu natychmiast przynieść. Nie obchodzi mnie to, że nie wiesz gdzie on jest. Szukaliście…
Oskarżony Numer Jeden (Ja): Wszędzie? Owszem, tak!
I tu zapis protokołu się kończy, a zaczyna druga tura poszukiwań na miejscu zbrodni. Po dłuższym czasie wśród gęstniejących nastrojów buntu przeciwko systemowi nastąpił desant poza granice Republiki. Milcząc, aby nie wszczynać kolejnych konfliktów udaliśmy się w stronę garażu, aby przetransportować nasze ciała do centrum handlowego i zakupić towar importowany (nieoclony). Stojąc przy szeroko otwartej bramie ogrodzeniowej w towarzystwie Zdrajcy Systemu Numer
Dwa, mimo niesprzyjającej sytuacji z wysoko uniesioną głową (po wuju) ujrzałyśmy roześmianą twarz tego buntownika – Naszej Matuli. To mogło oznaczać tylko jedno. Białe cudo odnalazło się, co więcej zostało porwane przez samą Matulę (znajdowało się zarzucone !!niedbale!! na fotel kierowcy), która owym uśmiechem pragnęła zatuszować niezręczność zaistniałej sytuacji. Och, jakże mnie rozsierdził ten uśmiech. Dla dobra Republiki jednak wybaczyłam! Niech znają wielkie serce, które mam po wuju!
Huba
Tradycje rodzinne zaginąć nie mogą i pieczołowicie troszczę się o to, aby w sobie właściwy sposób nadać ciągłość ideom Mego Wuja. Ku rozpaczy Mej Matuli i niemalże utracie zmysłów Mojej Siostry, które owej myśli rewolucyjnej nie popierają uczyniłam z ich szaf wielki Związek Socjalistycznych Republik Dziewiarskich i Pobocznych. Siłą włączyłam w ten układ i niektóre koszule Mego Tatuli, który jednak nie zauważywszy ich braku z niemym milczeniem poddał się temu szczytnemu celowi. Kością niezgody w mej krainie dobrobytu stał się jednak przeklęty sweterek! Biały jego kolor zdradzał uniwersalność, a uroczy krój pasował do każdej z trzech różnorodnych sylwetek występujących na terenie Republiki. Któż nie pożyczał sobie w skrytości tego cuda i nie śnił o nim w nocy? Jego aura zawsze otoczona była tajemniczym milczeniem, a wszelkie łączące się z nim tematy pozostawały wybrzmiałym i pęczniejącym z dnia na dzień tabu naszego domostwa. Do czasu owego feralnego dnia…
Aby wszystko było wystarczająco jasne, pragnę nadmienić, iż w ciemnych i nieszczęśliwych czasach sprzed Republiki, zanim nastąpiła konfiskata majątku na jej rzecz, owy sweterek zakupiony został przez Moją Matulę, na co posiadała dowód w postaci aktu własności, tudzież paragonu. Wszyscy żyli w szczęściu i upojnej radości, dopóki w niewyjaśnionych okolicznościach bielutki, jak śnieg sweterek nie zaginął bez wieści. Pech chciał, że ręką, która po niego sięgnęła i zauważyła jego brak była dłoń ponurego dziedzica i wroga systemu – kończyna Mojej własnej Matuli.
Głos, który dotarł do mych delikatnych uszu i przeszył je do tego stopnia, że do dziś dźwięczy gdzieś w otchłaniach mojej mózgoczaszki, zdradził nadciągające niebezpieczeństwo. Rebelia! Dźwięczał czerwony kogut, który w jednej chwili wyrósł mi na głowie. Nie pozostawało mi nic innego, niż w niemym oczekiwaniu pozostać na swoim miejscu. Burza sama nadciągnęła i okazała swój rozbudowany aparat struktur podziemnych, w postaci krzyków, wyrzutów oraz oskarżeń skierowanych wprost w pierś naszej matki, odziewającej nasze nagie ciała- Związku Socjalistycznych Republik Dziewiarskich i Pobocznych. Jedynym pocieszeniem było to, że wśród wrogów tego systemu (najlepszego z możliwych) nastąpił rozłam. Podejrzenia, co do zagarnięcia własności wspólnej padły bowiem także na kolejnego - drugiego z dwóch zbrodniarzy politycznych – Moją Siostrę. Republika przygotowana była również i na takie sytuację. Rozbudowany system sądownictwa przewidywał wysokie kary w postaci więzienia (szlaban) lub grzywny (równowartość sweterka). Problem jednak zaczynał się w innym miejscu, mianowicie każdy z podejrzanych zaprzeczał swojej winie. Inwigilacja, która rozpoczęła się dużo wcześniej, nie przyniosła jednak zadowalających efektów, zastraszanie także nie zmieniło obecnej sytuacji. Jedyną alternatywą stał się proces publiczny. W protokole odnotowano:
Zdrajca Systemu (Oskarżyciel): To na pewno ty! Masz mi go natychmiast zwrócić na pewno jest u
ciebie w szafie. Coś ty z nim zrobiła?
Oskarżony Numer Jeden (Ja)
Zdrajca Systemu (Oskarżyciel):
W takim razie to ty. Na pewno leży gdzieś w tym twoim bałaganie. Masz taki syf, że nie dziwię się, że nie możesz go znaleźć. Masz mi go tu natychmiast przynieść.
Oskarżony Numer Jeden (Ja)
I tu zapis protokołu się kończy, a zaczyna druga tura poszukiwań na miejscu zbrodni. Po dłuższym czasie wśród gęstniejących nastrojów buntu przeciwko systemowi nastąpił desant poza granice Republiki. Milcząc, aby nie wszczynać kolejnych konfliktów udaliśmy się w stronę garażu, aby przetransportować nasze ciała do centrum handlowego i zakupić towar importowany (nieoclony). Stojąc przy szeroko otwartej bramie ogrodzeniowej w towarzystwie Zdrajcy Systemu Numer
Dwa, mimo niesprzyjającej sytuacji z wysoko uniesioną głową (po wuju) ujrzałyśmy roześmianą twarz tego buntownika – Naszej Matuli. To mogło oznaczać tylko jedno. Białe cudo odnalazło się, co więcej zostało porwane przez samą Matulę (znajdowało się zarzucone !!niedbale!! na fotel kierowcy), która owym uśmiechem pragnęła zatuszować niezręczność zaistniałej sytuacji. Och, jakże mnie rozsierdził ten uśmiech. Dla dobra Republiki jednak wybaczyłam! Niech znają wielkie serce, które mam po wuju!
Huba
wtorek, 22 czerwca 2010
Hitler w poszukiwaniu elektro.
20 kwietnia 1889 rok, Branau. Na świat przychodzi Adolf Hitler. Jego losy nieodwracalnie, po kilkudziesięciu latach, zwiążą się z wojskiem. Tu rozpatrzę akurat kontekst mundurów, akcje wojennie w ogóle mnie nie pasjonują.
Mundury niemieckie za czasów Dziadka Hitlera prezentowały się chyba najlepiej wśród całej rzeszy państw walczących na wojnie. Żołnierzy nazywali „elegantami”. Zamysłem projektantów mundury miały wyszczuplać sylwetkę i sprawiać, by żołnierz wydawał się wyższy (i już wiadomo, dlaczego Dziadek nagle pozbył się brzuszka i nie nosił butów na podwyższonej platformie !).
Ale nie wszystkim się to spodobało. Otóż, pewna włoska firma odzieżowa ustawiła w Palermo billboard’y z wizerunkiem Dziadka w różowym mundurze. Jak dla mnie całkiem mu było do twarzy, wyszczuplało mu to kości policzkowe, nie musiał kupować różu do policzków, co było dla niego znaczną oszczędnością. Na pewno uznać go też można za twórcę modnego ubioru na tzw. dyskoteki w stylu elektro, wszystkie współczesne ‘picze’ powinny korzystać z dobrego gustu Dziadka. Różowy gwarantuje powodzenie na imprezie. Ale nie wszyscy podchodzili do tego tak optymistycznie, kombatanci włoscy wytoczyli firmie proces. Nie wiadomo jak się to skończyło, w każdym razie pisali petycję nawet do prezydenta Włoch.
5 maja 1992 rok, Nowy Targ. Na świat przychodzę ja. Chcąc czy nie chcąc, moje losy również powiązane są z wojskiem, w innym znaczeniu, ale jednak.
Mundury Polaków nie są tak urodziwe jak różowe wdzianko Dziadka Hitlera. Za to są wieloczęściowe. Posiadają kurtkę, polar, koszulę, a nawet T-shirt ! W wersji damskiej dostępna jest również spódnica. Swego rodzaju fenomen. Ubarwienie zasługuje na pochwałę, jak zapadniesz się w bagnie jest szansa, ze nikt cię nie znajdzie. Kamuflaż, tak jak ‘jp,’, na 100 %.
Korzystając z moich rozległych kontaktów poprosiłam Tereskę, ażeby odpowiedziała na kilka moich pytań dotyczących współczesnego munduru, bo ma z nim do czynienia na co dzień i będzie wiedziała to i owo.
1. Co sądzisz o wytrzymałości mundurów ? czy spodnie się przecierają, tudzież gdy jest ktoś jest puszysty, to czy szwy puszczają ?
TERESKA: Hmm...Jeśli chodzi o wytrzymałość mundurów, to zależy jak długo się w nim chodzi... Bo to jest prawie tak, jak za zwykłymi ubraniami - czasem trzeba kupić nowe. Jeśli chodzi o szwy to są dosyć dobre i wytrzymałe...
2. Czy wkładanie spodni do butów to wymóg sił dowodzących, czy tak jest po prostu wygodniej lub czy spodnie w butach zastępują skarpetki ?
TERESKA: Wkładanie spodni do butów to nakaz "z góry" i z pewnością spodnie nigdy nie zastąpią skarpetek ;P
3. Czy są wykonane z przepuszczalnego materiału i czy nie trzeba zużywać za dużo ‘Rexony’ w spary’u ? To może powodować zwiększanie się dziury ozonowej !
TERESKA: Powiem ci tak...Są dwa rodzaje mundurów letnie i zimowe. Te zimowe są bawełniane więc tak średnio są przepuszczalne, a te letnie są uszyte z cienkiego materiału więc nie jest w nich tak gorąco jak w tamtych.
4. Czy odpowiada Ci wersja kolorystyczna, czy jednak wolałabyś kolor w stylu ‘Dziadek Hitler w poszukiwaniu elektro’ ?
TERESKA: Nie nie, ja tam wolę pozostać przy standardowym kolorze munduru...
5. Ogólna ocena munduru – czy jest fajny na 100 % ?
TERESKA: No na 100% to bym nie rzekła... No bo nie ma kiedy chodzić w zwykłych ubraniach... Ale dobrą stroną jest to, że nie trzeba się zastanawiać co rano ubrać :)
Szaleństwa nie ma, mundur może i pozwoli wtopic się w dżunglę wietnamską, ale co do dżungli miejskiej nadal żołnierze, przynajmniej w moim miescie, są rozpoznawalni. Lecz gdyby którys z nich ubrał mundur Dziadka Hitlera na pewno nie pozostałby niezauważony. Ale sądzę, że nie każdy jest tak ekstrawagancki, by wyjcsc na ulicę w różowym mundurze. pozostaje mi poczekac na takiego, co może się nigdy nie narodzic.
Mundury niemieckie za czasów Dziadka Hitlera prezentowały się chyba najlepiej wśród całej rzeszy państw walczących na wojnie. Żołnierzy nazywali „elegantami”. Zamysłem projektantów mundury miały wyszczuplać sylwetkę i sprawiać, by żołnierz wydawał się wyższy (i już wiadomo, dlaczego Dziadek nagle pozbył się brzuszka i nie nosił butów na podwyższonej platformie !).
Ale nie wszystkim się to spodobało. Otóż, pewna włoska firma odzieżowa ustawiła w Palermo billboard’y z wizerunkiem Dziadka w różowym mundurze. Jak dla mnie całkiem mu było do twarzy, wyszczuplało mu to kości policzkowe, nie musiał kupować różu do policzków, co było dla niego znaczną oszczędnością. Na pewno uznać go też można za twórcę modnego ubioru na tzw. dyskoteki w stylu elektro, wszystkie współczesne ‘picze’ powinny korzystać z dobrego gustu Dziadka. Różowy gwarantuje powodzenie na imprezie. Ale nie wszyscy podchodzili do tego tak optymistycznie, kombatanci włoscy wytoczyli firmie proces. Nie wiadomo jak się to skończyło, w każdym razie pisali petycję nawet do prezydenta Włoch.
5 maja 1992 rok, Nowy Targ. Na świat przychodzę ja. Chcąc czy nie chcąc, moje losy również powiązane są z wojskiem, w innym znaczeniu, ale jednak.
Mundury Polaków nie są tak urodziwe jak różowe wdzianko Dziadka Hitlera. Za to są wieloczęściowe. Posiadają kurtkę, polar, koszulę, a nawet T-shirt ! W wersji damskiej dostępna jest również spódnica. Swego rodzaju fenomen. Ubarwienie zasługuje na pochwałę, jak zapadniesz się w bagnie jest szansa, ze nikt cię nie znajdzie. Kamuflaż, tak jak ‘jp,’, na 100 %.
Korzystając z moich rozległych kontaktów poprosiłam Tereskę, ażeby odpowiedziała na kilka moich pytań dotyczących współczesnego munduru, bo ma z nim do czynienia na co dzień i będzie wiedziała to i owo.
1. Co sądzisz o wytrzymałości mundurów ? czy spodnie się przecierają, tudzież gdy jest ktoś jest puszysty, to czy szwy puszczają ?
TERESKA: Hmm...Jeśli chodzi o wytrzymałość mundurów, to zależy jak długo się w nim chodzi... Bo to jest prawie tak, jak za zwykłymi ubraniami - czasem trzeba kupić nowe. Jeśli chodzi o szwy to są dosyć dobre i wytrzymałe...
2. Czy wkładanie spodni do butów to wymóg sił dowodzących, czy tak jest po prostu wygodniej lub czy spodnie w butach zastępują skarpetki ?
TERESKA: Wkładanie spodni do butów to nakaz "z góry" i z pewnością spodnie nigdy nie zastąpią skarpetek ;P
3. Czy są wykonane z przepuszczalnego materiału i czy nie trzeba zużywać za dużo ‘Rexony’ w spary’u ? To może powodować zwiększanie się dziury ozonowej !
TERESKA: Powiem ci tak...Są dwa rodzaje mundurów letnie i zimowe. Te zimowe są bawełniane więc tak średnio są przepuszczalne, a te letnie są uszyte z cienkiego materiału więc nie jest w nich tak gorąco jak w tamtych.
4. Czy odpowiada Ci wersja kolorystyczna, czy jednak wolałabyś kolor w stylu ‘Dziadek Hitler w poszukiwaniu elektro’ ?
TERESKA: Nie nie, ja tam wolę pozostać przy standardowym kolorze munduru...
5. Ogólna ocena munduru – czy jest fajny na 100 % ?
TERESKA: No na 100% to bym nie rzekła... No bo nie ma kiedy chodzić w zwykłych ubraniach... Ale dobrą stroną jest to, że nie trzeba się zastanawiać co rano ubrać :)
Szaleństwa nie ma, mundur może i pozwoli wtopic się w dżunglę wietnamską, ale co do dżungli miejskiej nadal żołnierze, przynajmniej w moim miescie, są rozpoznawalni. Lecz gdyby którys z nich ubrał mundur Dziadka Hitlera na pewno nie pozostałby niezauważony. Ale sądzę, że nie każdy jest tak ekstrawagancki, by wyjcsc na ulicę w różowym mundurze. pozostaje mi poczekac na takiego, co może się nigdy nie narodzic.
Subskrybuj:
Posty (Atom)